PAULINA CHRUŚCIEL W ROZMOWIE DLA ITVN

SINGIELKA
SINGIELKA

O SINGIELCE I SINGIELSTWIE. PAULINA CHRUŚCIEL W ROZMOWIE DLA ITVN

Praca na planie zdjęciowym „Singielki” trwała nieustannie nawet w wakacje i chwila relaksu oraz urlop są już za odtwórczynią głównej roli. Zdecydowaliśmy się więc porozmawiać z Pauliną Chruściel o perypetiach Elki, a także o jej osobistym stosunku do singielstwa. Co ją łączy, a co kompletnie dzieli z panną Kowalik? Jakie ma spostrzeżenia na temat przyjaźni i miłości? Czy sama zdecydowała o udziale w castingu? Czego doświadcza ze strony fanów serialu? Na wszystkie te pytania odpowiada w wyjątkowej rozmowie.

Czy wierzy Pani w przyjaźń damsko-męską taką stuprocentowo czystą?

W jakiś sposób wierzę, choć mnie przyjaźń damsko-męska bez podtekstów się nie zdarzyła. Możesz znaleźć kogoś bliskiego z kim szczerze pogadasz i tutaj mam również na myśli mężczyzn. Ja lubię mężczyzn jako kumpli i przyjaciół. Natomiast w tej sferze trudno, żeby nie iskrzył kontekst jakiegoś wzajemnego przyciągania.

Co sądzi Pani zatem o postawie serialowej Elki wobec mężczyzn?

Elka jest temperamentna, zwariowana, ale bardzo łagodna, zbyt spolegliwa dla nich, zbyt dużo im wybacza, stara się być wyrozumiała. Może pod tym kątem stanowi spełnienie marzeń dla spotykanych panów. Ja chyba taka nie jestem i tym się zdecydowanie różnimy.

Można jednak odnieść wrażenie, że Singielce zdarza się mieć wątpliwości wobec szlachetności i dobroci płci przeciwnej…

Nie mam poczucia, że gram postać nieufną, która nieustannie podejrzewa mężczyzn. Elka postępuje zero – jedynkowo, mówi wprost, co myśli, skraca dystans, zachowuje się bezpośrednio. Nie stosuje innej poprzeczki w stosunku do mężczyzn czy kobiet. Jeśli bardzo, bardzo jej na kimś zależy to wtedy tę poprzeczkę stawia wyżej, ale to już indywidualne przypadki. Generalnie jest naturalna, prawdziwa i tym właśnie wzbudza sympatię u widzów.

Czy od razu zgodziła się Pani zagrać Elkę?

Tak! Ale na początku absolutnie nie chciałam przychodzić na casting. W swoim przekonaniu zupełnie nie nadawałam się do tej roli. Zadzwonił do mnie reżyser castingu Marek Palka, który jest właściwie sprawcą tego, że tutaj gram. To on wpadł na pomysł, żeby mnie obsadzić w tej roli. Ja na to: – Nie, nie, Marek, ja się do tego nie nadaję, jestem za dramatyczna, mam za małe cycki i tyłek. – On: – No przyjdź, spróbuj, bo my tak myślimy, że to Ty… – takie były początki (śmiech). Ale pojawiłam się na castingu… z córką, w trampkach, z kitką, dokładnie taką samą, jaką mam w serialu… w spodniach po ciążowych, taka trochę niedorobiona, nieumalowana (śmiech). Zupełnie na luzie zaczęłam grać, przekonana, że nie dostanę tej roli. I chyba to im się tak spodobało, że było widać we mnie dokładnie Elkę, o jaką chodziło. I część jej wizerunku na pewno została wzięta ze mnie…

Ale fizycznie nie jest Pani podobna do Elki?

Sama wymyśliłam pupę. Postać, którą miałam zagrać, miała mieć problemy z nadwagą, a ja po ciąży bardzo schudłam. Chciałam sobie więc pomóc fizycznością, żeby to było widoczne też w kamerze, a ten kompleks nie wynikał tylko z wycofania Elki. Zatem pupa i kitaś na głowie to mój autorski pomysł.

Tytułowa bohaterka sama też zmieniła wygląd zewnętrzny. Czy metamorfoza pomaga w zdobyciu drugiej połówki?

Zawsze podkreślam – metamorfoza Elki nie wynika z faktu, że trochę schudła, czy przywdziała fajniejsze ciuszki, ale wypływa z jej wnętrza. Sama w pewnym momencie poczuła się lepiej, zaczęła walczyć z kompleksami i lubić siebie. To przecież jest droga, która nie dzieje się nagle, bo to, że się przebierzesz, nie oznacza, że poczujesz się lepiej. Zresztą życie w zgodzie ze sobą nie jest taką oczywistą sprawą. To są takie łatwe hasła… Dla mnie było ważne, aby metamorfoza zewnętrzna przebiegała równolegle z jej wewnętrzną zmianą, coraz większą zgodą na siebie samą. Zgodą na swoją niedoskonałość, na poznawanie siebie prawdziwej. Dla mnie jako osoby również najcenniejsze jest to, co ma się w środku i to też kwestia pracy nad sobą. Wolę nie wyglądać perfekcyjnie, ale mieć dobry humor niż być „zrobioną”, „wymyśloną”, żeby podobać się wszystkim, bo to po prostu nie ja! Bo wtedy czuję się sztywno (śmiech). I to jest zgodne i ze mną, i z Elką (śmiech).

Jakie jeszcze cechy Elki ma Paulina Chruściel?

Elka ma moją twarz, moje emocje, nasycam ją tam gdzie mogę swoją wrażliwością. Ale scenariusza nie piszę, czasem on mi pomaga w budowaniu tej postaci, czasem pewnie coś bym zmieniła (śmiech), ale jestem aktorem i muszę wykonać swoje zadanie. Raczej organicznie odczytuję tę bohaterkę i czuję swobodę, grając ją. Jest zdecydowanie komediowa, a do tej pory grałam dramatyczne role, byłam jakoś tak zaszufladkowana i trochę dzięki Elce z tej szuflady wyszłam. Scenarzyści piszą tę postać, a ja jej nadaję kolor, wypełniam ją od środka. Wiadomo jednak, że nie wszystko się zgadza – ja nie jestem Elką, a Elka nie jest mną (śmiech).

Jaki więc ma Pani stosunek do singielstwa i nieformalnych związków?

Osobiście jestem bardzo długo w związku małżeńskim, ale absolutnie nie mam nic przeciwko singielstwu, bo otacza mnie masa przyjaciółek singielek. Choć mimo wszystko żyjemy w czasach, gdzie ciągle panuje przekonanie, że zawsze fajniej być w parze… W moim otoczeniu są mamy-singielki i kobiety-singielki z wyboru, kobiety samotne, bo tak im się życie ułożyło. I wie Pani co? To są niesamowicie silne babki. Podziwiam je za tę babską siłę. Same radzą sobie ze swoimi kłopotami, przeżyciami. Singielstwo to czyjś wybór czasem świadomy, a czasem sytuacja, na którą po prostu nie ma się większego wpływu.

Czy w życiu osobistym miała Pani etapy aktywnego poszukiwania ukochanego jak Singielka? Elce takie założenie przyświecało na pewno na początku serialu – do ślubu siostry znaleźć partnera.

Nigdy na siłę nie starałam się szukać miłości. Buduję i dbam o swój niezależny świat i nadal go mam mimo tego, że wyszłam za mąż. Jestem osobą, która lubi być ze sobą. Nigdy nie bałam się samotności, nigdy też specjalnie nie szukałam partnera, to jakoś samo się stawało, a muszę przyznać, że jestem bardzo kochliwa (śmiech). Z Elką było tak faktycznie na początku – trochę na siłę chciała znaleźć faceta, ale w tej historii chodziło nam o to, by opowiedzieć o poszukiwaniu miłości – kogoś naprawdę, nie na chwilę czy krótką przygodę.

W takim razie Tomasz to dla Elki bezwzględnie numer jeden?

Elka jest zakochana w Tomaszu (śmiech). W stosunku do niego czuje prawdziwe uczucie.

To dlaczego nic nie robi, żeby go zdobyć za wszelką cenę?

Bo Elka w ogóle nie jest osobą, która idzie po trupach do celu.

Co zatem daje jej siłę?

Jest tak skonstruowaną osobą, że się nie poddaje, ma w sobie taki rodzaj poweru, wierzy... w to, że będzie dobrze, że się uda itd. Różne rzeczy napędzają ludzi do działania, do życia – praca, następny dzień, ambicje, potrzeby, pragnienia, marzenia, namiętności. Ale myślę, że to co napędza Elkę to również prawdziwe uczucie, które tli się do Tomasza, ale w międzyczasie próbuje, sprawdza. Tym bardziej, że Tomasz jakby nie jest zainteresowany – przynajmniej ona tak to odbiera.

Czemu więc Singielka w ogóle nie stara się zgłębić znajomości Tomasza z Nadią?

Ale po co? Kobiety mają takie tendencje sprawdzania, wiwisekcji mężczyzn. Osobiście nie jestem za sprawdzaniem. To nie zawsze wychodzi nam na dobre.

W przypadku Elki dużo pojawia się w tej sytuacji niedomówień…

Tak piszą tę historię scenarzyści, trochę to nie ode mnie zależy, a serial też musi się kiedyś skończyć (śmiech).

Gdyby jednak mogła Pani nanieść zmiany w tym scenariuszu, co by Pani zmieniła?

Zmieniłabym to, że Elka zostałaby singielką i wtedy moglibyśmy grać bardzo długo (śmiech). Nie miałabym nic przeciwko, żeby ta opowieść potoczyła się w taki sposób, że Elka zostaje niezależną kobietą i wcale nie musi mieć partnera.

Nie byłoby to typowe love story?

To musi się tak skończyć. To jest love story, taka konwencja, taki format.

Co w takim razie doradziłaby Pani Elce?

Absolutnie nic. Ona żyje po swojemu. Popełnia błędy, jak my wszyscy. Ja sama nie jestem taka, żeby udzielać rad – ani mądrzejsza od Elki, ani głupsza. Jestem po prostu inną osobą.

Czy wobec tego niezależność Singielki wpływa na jej samotność?

W jakiś sposób na pewno. W ogóle kobietom niezależnym i silnym trudniej znaleźć partnera, bo szukają partnerstwa, a nie zależności. To jest jeszcze trudne w naszym kraju, ale wspaniale, że stajemy się coraz bardziej samodzielne. Ja musiałam się tego nauczyć sama i pewnie trochę pomaga mi w tym krnąbrny charakter (śmiech). Uczę się nie zasadzać swojego szczęścia i nie uzależniać go od mężczyzny. Uważam, że tak powinno być. Powinnyśmy szukać szczęścia w sobie, swojego głosu, swojej niezależności, nie bać się popełniać błędów. O tym byłaby moja wersja serialu, ale nie jestem feministką. Uwielbiam mężczyzn, relacje z nimi, przyjaźń, która dla mnie zawsze jest jakąś relacją damsko-męską.

Z którym z aktorów współpracuje się Pani najlepiej?

Wspaniale pracuje mi się z moimi wszystkimi kolegami, chociaż często powtarzam, że z każdym partnerem wytwarzasz inny rodzaj energii. Na tym polega nasza robota. Między różnymi aktorami rodzi się inna chemia, powstaje inna relacja. Świetnie gra mi się z Anią Oberc, Pawłem Ciołkoszem. Dorota Pomykała jest fantastyczną aktorką, od której wiele się uczę. Obserwuję ją w pracy, jest zawsze świetnie przygotowana, bardzo profesjonalna i zabawna.

Jak z kolei odbiera Pani swoją popularność?

Trochę jej nie dostrzegam, bo jestem cały czas na planie albo w teatrze. Jeżeli są faktycznie takie głosy z drugiej strony, to raczej spotykam się z dobrym odbiorem. Hejty są zawsze, ale miło mi, że jest ich stosunkowo niewiele, jeśli chodzi o postać Elki. Widzowie polubili ją i czują z nią jakąś bliskość, dopingują jej. Zresztą prywatnie również skracam dystans i ludzie odnoszą się do mnie z dużą sympatią chociaż nie mam łatwego charakteru. Podchodzą i mówią: „Strasznie Panią lubię” albo „Uwielbiam, jak Pani gra” lub „Pani jest moją ukochaną aktorką”. Słyszę takie rzeczy i jest mi bardzo miło. Nie mam z tym kłopotu. To stanowi część mojego zawodu – danie autografu czy przyjęcie komplementu, bo umówmy się, że to są komplementy i ktoś przełamuje jakąś barierę, żeby do mnie podejść. Dodatkowo jeżeli widzowie utożsamiają się z bohaterką, dają sygnał, że ją polubili, to znaczy, że wierzą tej postaci, wierzą w to, co ja mówię, jak mówię. To fantastyczny doping!

Wydaje się, że perypetie Singielki mają odzwierciedlenie również w życiu realnym, bo wtedy każdy może zdać sobie sprawę, na czym mu naprawdę zależy…

Jesteśmy tylko ludźmi. Nie wiemy wszystkiego. Musimy popełniać błędy. Na tym polega życie, bo uczymy się na doświadczeniu. I od mądrzejszych od nas.

I to jest genialne w Elce, że się nie załamuje, a idzie dalej.

Popełnia błędy, tak jak my wszyscy ale się podnosi. Co ją jednak sporo kosztuje. Ona to przeżywa. Niczego ani nikogo nie udaje, jest czasem mądra, czasem głupia, niedoskonała, prawdziwa. Widzom podoba się chyba taka postawa, Elka też daje im siłę. A ja świetnie się czuję, że mogę dostarczać takich emocji. Miałam szczęście dostać tę rolę, którą mogłam po swojemu wypełnić.

Z widzami ITVN trzymamy zatem kciuki za kolejne Pani sukcesy! Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Katarzyna Ceglińska (ITVN)

NA SERIAL „SINGIELKA” ZAPRASZAMY DO ITVN JUŻ OD 7 LISTOPADA OD PONIEDZIAŁKU DO CZWARTKU O GODZ. 19.35 (GMT – LONDYN), 20.35 (CET – BERLIN, PARYŻ), 20.30 (CST – CHICAGO), 21.30 (EST – NOWY JORK, TORONTO), 14.50 (AEDT – Melbourne).

Paulina Chruściel – absolwentka Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie (2004). Aktorka Teatru Powszechnego w Warszawie (od 2008). Wychowanka Zbigniewa Zapasiewicza, Teresy Budzisz-Krzyżanowskiej, Anny Seniuk. Tuż po szkole związana także z Teatrem Współczesnym w Warszawie i Teatrem Nowym w Poznaniu, gdzie w krótkim czasie zagrała m.in. szekspirowską Julię, Sonię w „Wujaszku Wani” Czechowa i tytułową rolę w „Hamlecie”, za którą została wyróżniona w Grand Prix na XI Międzynarodowym Festiwalu Szekspirowskim w Gdańsku. Za rolę Soni została nominowana do Złotej Maski za najlepszą rolę sezonu. Szerokiej publiczności znana z ról w serialach „Linia Życia”, „Na dobre i na złe” i „Chichot losu” oraz z wyrazistych ról gościnnych w takich produkcjach jak: m.in „Czas honoru”, „Hotel 52”, „Ojciec Mateusz”. Na jej aktorskie emploi składają się postacie wielowymiarowe, trudne, z wyraźnie zarysowanym konfliktem wewnętrznym. Od października 2015 roku wciela się w rolę komediową, głównej bohaterki serialu TVN „Singielka”, zdobywając rolą fanów i ogromną sympatię widzów. W 2016 r. nominowana do Telekamer Teletygodnia jako wschodząca gwiazda telewizji.

podziel się:

Pozostałe wiadomości

TOP MODEL

TOP MODEL

SZADŹ 3

SZADŹ 3

PATI

PATI

KUCHENNE REWOLUCJE

KUCHENNE REWOLUCJE

DETEKTYWI

DETEKTYWI

DZIEŃ DOBRY TVN

DZIEŃ DOBRY TVN