NIE WARTO UDAWAĆ KOGOŚ INNEGO. WYWIAD Z BARTKIEM JĘDRZEJAKIEM

BARTEK JEDRZEJAK TVN
BARTEK JEDRZEJAK TVN

NIE WARTO UDAWAĆ KOGOŚ INNEGO. WYWIAD Z BARTKIEM JĘDRZEJAKIEM

Nominowany do Telekamer 2015 w kategorii prezenter pogody, kilka dni temu na tegorocznej gali w Warszawie wręczał statuetkę zwyciężczyni, potem wsiadł do samolotu do Krakowa, aby rano zaprezentować pogodę z Zakopanego. „Tak łączę przyjemne z pożytecznym!” O swojej pasji, jaką jest podróżowanie i praca z ludźmi, o lęku przed lataniem oraz wspomnieniach 20 lat pracy przed kamerą prezenter pogody „Dzień dobry TVN” Bartek Jędrzejak opowiada ITVN.

Zawsze jesteś w ruchu?

BARTEK JĘDRZEJAK
BARTEK JĘDRZEJAK
Źródło: TVN

BARTEK JĘDRZEJAK

Podróżnikiem jestem od dziecka. Najpierw wyjeżdżałem z rodziną, potem z Lubuskim Zespołem Pieśni i Tańca, więc tak naprawdę zwiedzanie świata, życie na walizkach, nauka języków to mój żywioł. Gdybym miał pracować stacjonarnie przez 8-9 godzin przed komputerem, analizując słupki i wykresy to byłaby to chyba dla mnie najgorsza kara. Najlepiej czuję się w biegu i tak wygląda moja praca. Wstaję bladym świtem ok. 5.00 rano, żeby przygotować się do wyjścia z domu. Mniej więcej godzinę przed rozpoczęciem programu i przed pierwszym wejściem na żywo muszę być na planie. Przebieram się, maluję, fryzuję, żeby widzowie mogli zobaczyć uśmiechniętego, wypoczętego człowieka. Wiadomo, że wszyscy czasami niedosypiamy, mamy gorsze dni i te zabiegi niwelują widoczne zmęczenie lub inne niespodzianki. Oczywiście przed każdym wejściem na wizję konsultuję się z synoptykiem, z którym jestem w stałym kontakcie. Na dyżurze zawsze mamy trzech specjalistów w tej dziedzinie - to oni przygotowują dla nas aktualne prognozy pogody. Codziennie rano kontaktuję się z jednym z nich i otrzymuję obszerne informacje dot. warunków atmosferycznych w Polsce albo, jeśli jest taka potrzeba, w konkretnym miejscu na świecie. Często dostajemy telefony lub maile ze szczegółami, jaka jest pogoda np. w Sztokholmie, Kanadzie, Niemczech. Zawsze dzielimy się tym w programie po wcześniejszej konsultacji z synoptykiem. Uwielbiam taki spontaniczny kontakt z widzami, zresztą sam często ich proszę, żeby pisali gdzie są i jaka jest tam temperatura. Kiedy zapala się czerwona lampka na kamerze – mam już gotową mapę magnetyczną zgodną ze wskazówkami synoptyków, a w głowie wszystkie informacje dot. pogody. Jeśli jestem w Warszawie, tu na Hożej to po programie uczestniczę w kolegiach redakcyjnych, podczas których cały zespół opracowuje wydania na następne dni i dopinamy to najbliższe, a jeżeli kolejnego dnia mam prezentować pogodę z innego miejsca to oczywiście lecę na pociąg lub samolot.

Tak podróżujesz po Polsce, żeby jednego dnia zapowiedzieć pogodę z Hożej, kolejnego z Zakopanego, a jeszcze następnego z Trójmiasta?

Zdecydowanie najczęściej podróżuję samolotem. Uważam, że jesteśmy szczęściarzami, bo mieszkamy w maleńkim kraju, ale mamy tu wszystko – morze, góry, lasy, jeziora, więc pięknych miejsc do odwiedzenia jest mnóstwo. Mamy też szeroką sieć dróg i tak naprawdę relatywnie mógłbym przejechać z północy na południe samochodem, ale wybieram jednak samolot, dzięki czemu przemieszczam się szybko, sprawnie i wygodnie. Czasami się z siebie śmieję, bo przy takiej ilości podroży, czuję się jak członek personelu pokładowego. Robiłem kiedyś materiał do „Dzień dobry TVN” o lataniu na symulatorze Boeinga 737 i kiedy siedziałem w samolocie, obsługująca nas stewardessa, którą znam z moich służbowych lotów, zaczepiła mnie żartując: „Panie Bartku, to już chyba czas na prawdziwy samolot”. Ta sytuacja jest o tyle śmieszna, że mimo wielu godzin spędzonych w powietrzu, ćwiczeniach na symulatorze, wciąż mam lęk przed lataniem. Choć zrobiłem wszystko, żeby go pokonać: mam zaliczone kursy na stewarda w ośrodkach w Mediolanie, gdzie ćwiczy personel pokładowy. Symulowaliśmy wodowanie samolotu, ewakuowanie, gaszenie pożaru, katastrofy lotnicze. Ta szeroka wiedza o lataniu, a przede wszystkim procedurach bezpieczeństwa ułatwia mi codzienne podróżowanie.

BARTEK JEDRZEJAK TVN
BARTEK JEDRZEJAK TVN

BARTEK JEDRZEJAK TVN

Z jakim wyprzedzeniem planujesz wyjazdy?

Zawsze planujemy je dużo wcześniej – mam z reguły kilka dni na przygotowanie, ale zdarzają się sytuacje, kiedy jestem już spakowany ze świadomością, że za chwilę mam pociąg do Poznania i wtedy dzwoni do mnie wydawca, komunikując że muszę jednak jechać do Katowic. Niejednokrotnie tuż po przyjeździe do hotelu w Gdańsku, wypakowaniu walizek dostawałem informację, że jeszcze tego samego dnia mam być na drugim końcu Polski. Ostatnio, po wieczornej gali, podczas której miałem przyjemność wręczania nagrody w kategorii najlepszy prezenter pogody, najpóźniejszym samolotem leciałem do Krakowa, a potem jechałem jeszcze dalej na południe, ponieważ rano w Zakopanem prezentowałem prognozę z największego w Europie lodowego labiryntu pod skocznią, więc często mi się zdarza łączyć przyjemne z pożytecznym. Na szczęście jestem pozytywnie naładowany po cudownym weekendzie spędzonym w gronie przyjaciół i napięty grafik na ten tydzień jest mi niegroźny.

Czy prywatnie jesteś taki, jak przed kamerą - zawsze uśmiechnięty i ciepły, niezależnie od zapowiadanej pogody czy zmęczenia?

Pytasz mnie, czy jestem jak nasz słynny Jaś Fasola, Rowan Etkinson, bo podobno ten nieporadny i zabawny aktor, w życiu prywatnym jest szalenie poważny? A ja przed kamerą jestem taki, jak w życiu, czyli 1:1. Z jednej strony to kwestia doświadczenia, bo w tym roku stuknie mi 20 lat pracy przed kamerą, więc nie czuję już takiego stresu, zawsze też jestem przygotowany, bo nie mogę sobie pozwolić na rutynę. Ale częścią sukcesu jest po prostu naturalność. Nikogo nie udaję – jak mam gorszy humor to mniej zarażam energią i jestem spokojniejszy, co jak się okazuje od razu widać, bo dostaję wtedy sygnał z reżyserki, albo po programie pytania do widzów, dlaczego dziś jestem taki poważny i czy coś się stało. W większości sytuacji staram się jednak być pozytywny, naładowany dobrą energią - mam świadomość, że widzowie wstają rano albo np. w Australii piją popołudniową herbatę i oglądają nas właśnie po to, by zacząć lub spędzić fajnie dzień. Myślę, że najgorsze jest udawanie lub przekonanie, że telewidzów można oszukać. Oni są inteligentniejsi niż wszyscy producenci, wydawcy czy gwiazdy - zawsze czujni i spostrzegawczy. Zauważają takie szczegóły, jak źle ułożone włosy, plamę na marynarce, drżący głos czy dłonie albo worki pod oczami. Nie warto więc udawać kogoś innego, licząc na to, że widownia da się nabrać na drugą Krystynę Jandę, Dorotę Wellman lub kopię Oliviera Janiaka czy Macieja Stuhra, bo to są osobowości nie do podrobienia. A osobowością zostaje się nie przez naśladowanie, ale podążanie za dobrym wzorem, pozostając jednocześnie w 100% sobą, ciągle się rozwijając i stawiając sobie wysoko poprzeczkę. Dobrze jest mieć mentora, osobę, od której się uczysz i czerpiesz. Widzowie wyczuwają sztuczność, ale doceniają naturalność, bo jako prezenterzy codziennego programu jesteśmy też częścią ich codzienności, więc często traktują nas jak bliskich znajomych albo członków rodziny.

BARTEK JĘDRZEJAK
BARTEK JĘDRZEJAK
Źródło: TVN

BARTEK JĘDRZEJAK

Widzowie zaczepiają Cię na ulicy?

Tak, ale najbardziej cieszy mnie to, że rozpoznając mnie w rożnych częściach Polski, albo świata ludzie zachowują się tak, jakbyśmy się dobrze znali. Byłem jakiś czas temu w Kanadzie, zwiedzałem akurat z rodziną wodospad Niagara i nagle słyszę, że ktoś krzyczy do mnie: „Panie Bartku, co Pan robi tak daleko od Polski!?” Podobną sytuację miałem w Nowym Jorku, gdzie jak mi się wydawało jestem zupełnie nierozpoznawalny. Nagle w tym mulitikulturowym mieście słyszę obok, jak pani mówi do męża: „Zobacz to ten pan z polskiej pogody!”, co było potwornie miłe. Nie obrażam się też, kiedy w hotelowej recepcji nie witają mnie, jak typowego gościa, tylko od razu mówią do mnie po imieniu. Ja niestety jestem w gorszej sytuacji, bo przy tej liczbie osób, które poznaję, z którymi codziennie się spotykam, często mi się zdarza, że przez pierwsze minuty rozmowy szukam w głowie wskazówki, skąd się znamy. Nie zdarzyło mi się nigdy o to zapytać. Wolę się pogłowić, albo udawać, że jednak wiem, z kim rozmawiam niż zrobić komuś przykrość.

Właśnie tak odpoczywasz - podróżując po świecie i poznając nowych ludzi?

Najlepiej odpoczywam w domu, kiedy nigdzie nie muszę wychodzić i cały dzień mogę przeleżeć w szlafroku, czytając zaległe gazety czy książki lub nadrabiając niewidziane filmy. Jestem zodiakalnym rakiem, więc lubię ciszę, spokój, ognisko domowe. Mam takie dni, że w ogóle nie wychodzę z domu, ale odpoczywam również w podróżach, które kocham. Jeśli wyjeżdżam na wakacje to moja walizka z reguły waży ok. 25 kg, a w drodze powrotnej jest o połowę lżejsza, bo zawsze zabieram ze sobą tony prasy z zaznaczonymi artykułami, które chcę przeczytać. Takie wyjazdy na kilka dni zdarzają mi się regularnie – teraz mam zaplanowany wyjazd do Pragi, Kanady, Stanów Zjednoczonych, Lwowa czy na narty do Włoch w miejsce polecone przez Marcina Prokopa. Staram się podróżować tak, żeby dojazd zajmował nie dłużej niż godzinę, bo wtedy mogę wyskoczyć na weekend, a dalsze destynacje zostawiam sobie na dłuższy urlop. Lubię jednak mieć zawsze perspektywę wyjazdu, bo daje mi to energię do działania, znoszenia trudności dnia codziennego i mam na co czekać. Niezależnie od miejsca, do którego jadę na wypoczynek, nigdy nie śpię w hotelach, za którymi nie przepadam. Staramy się zawsze ze znajomymi lub rodziną wynajmować mieszkania z kuchnią, dzięki czemu sami sobie gotujemy dania z lokalnych produktów. Na przykład teraz byliśmy w sycylijskim miasteczku nad morzem i codziennie rano obowiązkowo odwiedzaliśmy targ. Kupiłem też od objazdowego sprzedawcy świeże owoce morza i przy wsparciu internetowych przepisów krok po kroku pierwszy raz w życiu przyrządziliśmy ośmiornice. Co prawda wyszły strasznie twarde, ale to jest właśnie piękne na wakacjach, że poznajemy prawdziwe lokalne życie. Powtórzę też za swoim przyjacielem, który mówi, że trumna nie ma kieszeni – nie zabierzemy pieniędzy na drugą stronę, ewentualnie możemy trochę odłożyć na uroczystość, żeby przejść na tamten świat godnie, ale to ze wspomnieniami takich podróży, wakacji, fajnie spędzonych chwil w głowie będziemy umierać, a nie z pełnym kontem. Pieniądze nie są dla mnie najważniejsze, choć oczywiście są potrzebne w życiu.

BARTEK JEDRZEJAK TVN
BARTEK JEDRZEJAK TVN

BARTEK JEDRZEJAK TVN

Dlatego tak chętnie dzielisz się nimi z potrzebującymi?

Od dziecka byłem uczony, żeby pomagać i wspierać. Moja mama jest psychologiem klinicznym, a tata od zawsze był związany z fundacjami w Zielonej Górze, skąd pochodzę, więc naturalnie brałem z nich przykład. Pomagam też z takiego prozaicznego powodu: jak każdy z nas jestem samolubem i liczę na to, że kiedyś ktoś i mi pomoże. Z jednej strony uwielbiam to robić i czuję taką potrzebę, a z drugiej strony jest mi okropnie przykro, bo niektóre osoby zakładają, że jest to mój obowiązek i wręcz egzekwują mój udział, wsparcie, zapominając bardzo często o słowach „proszę” czy „dziękuję”, na co jestem bardzo uczulony. Niektórzy nie rozumieją tego, że będąc osobą publiczną też mogę odmówić, bo nie na wszystkie prośby jestem w stanie zareagować. Staram się je selekcjonować i skupiać tylko na wybranych. Zarabiam na życie również prowadząc najróżniejsze gale, ale wciąż oczekuje się ode mnie, abym robił to charytatywnie, na co nie mogę sobie pozwolić. Jestem też bardzo czujny, kiedy ktoś prosi mnie o pieniądze, bo wielokrotnie zostałem oszukany, a moja chęć pomocy wykorzystana. Natomiast zawsze - niezależnie od ilości obowiązków - staram się pomagać, odwiedzając szpitale, dziecięce oddziały, aby dodać odrobinę kolorytu do tej trudnej, szpitalnej codzienności chorych maluchów i ich rodziców. Oni czasami po prostu maja potrzebę porozmawiać nawet z obcą osobą. Zresztą w historii mojej rodziny również pojawiają się nieznajomi, którzy uratowali życie np. mojej cioci obecnie mieszkającej we Francji. Podobnie moi bliscy w USA czy Kanadzie, przyjaciele w Australii też doświadczyli bezinteresownej pomocy obcych ludzi.

Mając rodzinę i przyjaciół w różnych zakątkach świata, myślałeś o życiu na emigracji?

Faktycznie tych kontaktów na świecie mam sporo i chyba dlatego jestem taki otwarty, chętny do podróżowania, wyjazdów, poznawania nowych kultur. Kiedyś nie wyobrażałem sobie życia poza Polską, mimo, że zagranica już od dziecka mnie fascynowała. Pamiętam, jak z zespołem Pieśni i Tańca pojechaliśmy w trasę koncertową po Szwecji i zobaczyliśmy zupełnie inny, ekscytujący świat. Zazdrościłem tamtejszym dzieciom słodyczy, kolorowych ubrań, a odwiedzając moich kuzynów we Francji - tej pewności siebie. Teraz po 20 latach to wszystko już mam, chociaż coraz częściej myślę o wyjeździe z obawy o przyszłość tego kraju, ale również pod kątem swojego rozwoju.

Przez te 20 lat pokonałeś również długą drogę zawodową…

Tak, to była długa droga, która nauczyła mnie pokory, szacunku do zawodu, ale też zasady ograniczonego zaufania w pracy. Natomiast miałem świetne warunki do rozwoju – start w młodym wieku, wspaniałych nauczycieli, współpracę z najlepszymi dziennikarzami w Polsce - bardzo wymagającymi. Trafiłem też na ludzi odważnych, którzy mi zaufali i dali swobodę oraz szansę, choć dostałem też kilka razy porządnie po głowie, ale wierzę, że w życiu nic nie dzieje się bez powodu.

A jak to wszystko się zaczęło?

Zacząłem jako bardzo młody chłopak. Poszedłem któregoś dnia do telewizji w Zielonej Górze i powiedziałem, że chcę robić program młodzieżowy. Oczywiście za pierwszym i drugim razem odesłali mnie z kwitkiem, ale już przy trzeciej próbie redaktor naczelna powiedziała mi: „Dobra, mamy w czwartek 20 minut w ramówce. Wymyśl sobie nazwę programu i przygotuj materiał.” Miałem tylko 4 dni, więc w pierwszym programie wystąpiła moja mama w roli specjalisty, który radzi przyszłym maturzystom, jak przygotowywać się i odpoczywać w okresie natężonej nauki, bo akurat trwały matury próbne. Mama była strasznie zdenerwowana, ale na szczęście nie rozmawialiśmy na żywo. Potem pracowałem w TVP Poznań, później wiele lat w Telewizji Polskiej w Warszawie, a teraz od ponad 10 lat w TVN.

Zdarzały się wpadki?

Takich sytuacji, których nie da się przewidzieć jest mnóstwo w programie na żywo. Przewracającą się mapę na wietrze, gasnące światła na planie czy machających za moimi plecami ludzi widzowie widzieli nie raz. Są jednak takie dwa zdarzenia, które na długo zapamiętam. Kiedyś prowadząc pogodę na molo w Sopocie, nie zarejestrowałem że jestem na wizji i oparłem się o mokrą balustradę. Oczywiście zareagowałem niecenzuralnie, po czym usłyszałem z reżyserki, że jestem już na antenie, więc uśmiechnąłem się i przywitałem z widzami, mówiąc: „No to wiedzą już Państwo co i gdzie mam mokre, ale to wszystko, przez molo w Sopocie”. Drugą sytuację miałem z Adamem Małyszem – czekaliśmy wtedy na wejście, a za nami skakali downhillowcy i Adam zapytał mnie, co w przypadku, jakby któryś z rowerzystów po prostu na nas wpadł. Zacząłem mu tłumaczyć, że jesteśmy ubezpieczeni, bo w programach na żywo zdarzają się wypadki na planie, tak jak w przypadku Marzeny Rogalskiej z gwoździem. I w tym momencie słyszę w słuchawce: „Jesteś!”. Okazało się, że końcówka mojej rozmowy z Adamem poszła na wizji i wyglądało to tak, jakbyśmy nabijali się z wypadku Marzeny. Popełniłem podstawowy błąd: jak jesteś już podpięty pod mikrofon, to się kontrolujesz, nie dyskutujesz.

Życzę Ci w takim razie, żeby tych wpadek było jak najmniej. Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Paulina Kruczyńska (ITVN)

NA PROGRAM „DZIEŃ DOBRY TVN” ZAPRASZAMY DO ITVN OD PONIEDZIAŁKU DO SOBOTY O GODZ. 8.00 (CET – BERLIN, PARYŻ) I NIEDZIELE O GODZ. 8.30 (CET – BERLIN, PARYŻ) ORAZ OD PONIEDZIAŁKU DO PIĄTKU O GODZ.7.15 (CDT – CHICAGO) I 8.15 (EDT – NOWY JORK, TORONTO), A W WEEKENDY O GODZ. 8.00 (CDT – CHICAGO) i 9.00 (EDT – NOWY JORK, TORONTO).

Bartek Jędrzejak (ur. 1877) – prezenter pogody i dziennikarz. Pracował w TVP w Poznaniu jako dziennikarz programów „Panorama”, „Wiadomości” i „Teleexpress”. Od ponad 10 lat prezenter pogody w TVN. Przez 15 lat tańczył w Lubuskim Zespole Pieśni i Tańca.

podziel się:

Pozostałe wiadomości

TOP MODEL

TOP MODEL

SZADŹ 3

SZADŹ 3

PATI

PATI

KUCHENNE REWOLUCJE

KUCHENNE REWOLUCJE

DETEKTYWI

DETEKTYWI

DZIEŃ DOBRY TVN

DZIEŃ DOBRY TVN